wtorek, 13 maja 2014

Rozdział XIII

Ten rozdziałek dedykuję Asikeo, mojej jedynej i niezastąpionej. Mam nadzieję, że końcówka się spodoba i liczę na dłuuuugiiii komentarz XD
Pozdroooo, twój pielgrzymek :*


- Myślisz, że tak po prostu z tobą pójdę? - zapytałam
- Tak – odpowiedział
 - No to źle myślisz
 - Hmm... myślałem, że chcesz się wszystkiego dowiedzieć.
 - Żartujesz sobie? Nic o tobie nie wiem, nie znam cię, nie mam pojęcia skąd tyle o mnie wiesz, nawet nie wiem, jak się nazywasz.
 - Wybacz mój brak manier. Nazywam się Darren Lahey.
 - Więc, Darren, skąd tyle wiesz, dlaczego cię spotykam właśnie teraz, gdy napadła mnie ta bestia, i dlaczego o niej śniłam, mam tyle pytań, na które nikt nie potrafi mi odpowiedzieć ?
- Postaram się zaspokoić twoją ciekawość, ale uwierz, ja też nie mogę ci wszystkiego zdradzić. Powiem tyle, ile mogę, resztę opowiedzą ci twoi rodzice.
 - Nie mam mowy nie wrócę do nich. Okłamują mnie. Może bym to przeżyła, ale potem moja najlepsza przyjaciółka została napadnięta i prawie zabita, a oni nadal kłamali. Nie chcieli wyjawić mi prawdy nawet w tak poważnej sytuacji! To ma być rodzina?
 - Spokojnie, choćby, powoli wszystkiego się dowiesz.
 - No dobra...- odpowiedziałam niechętnie. Nie miałam pojęcia, kim jest ten gość, skąd o mnie to wszystko wie, dlaczego namawia mnie do powrotu, nie miałam pewności, że sam mnie nie zabije, chociaż, gdyby chciał, już by to zrobił. Więcej, uratował mi dziś życie. A do tego ma potrzebne mi informacje. Więc za nim poszłam.
Restauracja była skromna, Darren otworzył przede mną drzwi, prawdziwy dżentelmen, a potem odsunął dla mnie krzesło. Nie byłam przyzwyczajona do takiego zachowania, więc byłam trochę zakłopotana, nie wiedziałam, czy mu podziękować, czy nic nie mówić. Gdy chłopak usiadł, zza lady wyszła do nas młoda kelnerka. Była to, na moje oko czarownica, około 20 lat, nieziemsko piękna. Miała na sobie krótką spódniczkę, do tego bardzo obcisły top i szpilki. Nawet na mnie nie spojrzała, cały czas wpatrywała się w Darrena. Uniosłam brwi. Nie znałam go, nie wiedziałam więc jak zareaguje na to, że dziewczyna aż kipi z podekscytowania. Gdy stanęła, wysunęła lekko nogę do przodu i ugięła ją w kolanie, dzięki czemu spódniczka zrobiła się jeszcze krótsza.
- Witam pana, w czym mogę pomóc. Mam na imię Amber. 
Ale Darren nie patrzył na nią, tylko na mnie. Uniósł pytająco brwi i spojrzał znacząco na stół. Zorientowałam się, że była to książka ze spisem dań, jakie serwuje restauracja, a Darren czekał na mój wybór. Zdecydowałam się na pierwszą z brzegu potrawę
- Dla mnie spaghetti z sosem bolognese, a do tego.... shake waniliowy - powiedziałam
- Ja poproszę tylko kawę - chłopak wreszcie spojrzał na kelnerkę i obdarzył ją pięknym uśmiechem. Dziewczyna mało co nie zemdlała i chwiejąc się odeszła.Po drodze potknęła się o własne nogi. Darren odwrócił głowę i uśmiechnął się pod nosem. 
- Co cię śmieszy? - zapytałam - Że dziewczyny mdleją na twój widok?
- Nie, to nie to.
Uniosłam pytająco brwi.
- Kiedyś się dowiesz.
- Masz już dziewczynę i nie chcesz żadnej innej, i śmiejesz się z tego, że ona nie wiedzą, że jesteś zajęty i robią wszystko, byś na nie spojrzał?
- Daj już spokój. Jak przyjdzie czas, to się dowiesz.
Dałam za wygraną. Ciekawiło mnie trochę, z jakiego powodu się tak uśmiechał. Wyglądało to tak, jakby sprawiało mu przyjemność to, że dziewczyna się nim zainteresowała, ale w jakiś sposób to od siebie odrzucał, nie wiadomo z jakiego powodu.
- Więc, miałeś mi wszystko powiedzieć, więc zaczynaj.
- Może łatwiej będzie tak - ty zapytasz, o co chcesz, a ja odpowiem.
- No dobra... co tu robisz? 
- Siedzę i czekam na kawę.
- Ale nie... - przewróciłam brwiami - Nie o to pytałam. Dlaczego jesteś tu, w Westheid właśnie dzisiaj?
- Jestem twoim strażnikiem, więc muszę cię pilnować. 
- Jakim strażnikiem, ja nie potrzebuję strażnika. Niby przed czym chcesz mnie bronić?
- Już zapomniałaś, że rano prawie zabiła cię ta bestia? Właśnie taka jest moja rola, chodzić za tobą i cię bronić.
- Ale... no...masz zamiar za mną wszędzie chodzić? Wszędzie?
Zajęło mu to chwilę, zanim skapnął się o co mi chodzi.
- W granicach rozsądku, oczywiście. A co myślałaś?
- Nieważne, ja nie chcę, żebyś za mną wszędzie łaził.
- Spokojnie, nie będę chodził za tobą krok w krok, jak cień, po prostu zawsze znajdę się w pobliżu, gdy będziesz mnie potrzebować.
- A nie masz ni innego do roboty?
- To jest moja robota.
- Dobra, zostawmy ten temat. Co to była\o, ta bestia?
- Twój wróg. Dowiedzieli się, że jesteś wyznaczona i chcę cię teraz zlikwidować.
- Kto chce mnie zabić?
- Bestie z Północy.
- Te z przepowiedni? Co ja mam z nimi wspólnego?
- Jesteś wyznaczona.
- Do...? - nie łapałam o co mu chodzi
- Przyjechałem, gdy tylko dostałem potwierdzenie o słuszności twojego stanowiska. Annie, jesteś Piątym Wyznaczonym Władcą Sevelii.
- Że co?!?!? Ja?
- No tak, dopiero teraz okazało się, że twoi rodzice postąpili słusznie.
- Nie lubię się powtarzać, ale ŻE CO?!?
- Dobra, spróbuję inaczej. Opowiem ci pewną historię, część z niej możesz znać. A teraz usiądź wygodnie i słuchaj:
Dawno, dawno temu, gdy Wyznaczony Król Oscar przechadzał się po swych pięknych ogrodach, spotkał kobietę, Akaname. Była nieziemsko piękna, król od razu ją pokochał, ze wzajemnością. Pobrali się kilka tygodni później. Królowa zaszła w ciążę. Nie wiedziano, czy będzie to chłopiec, czy dziewczynka, ale wiadomo było, że będzie następcą tronu. Rok potem królowa urodziła synka. Był uroczy, wszyscy się nim zachwycali. Dorastał w miłości, w otoczeniu rodziny, znajomych, w pięknym pałacu. Gdy nadszedł dzień jego 17 urodzin i chłopak złożył przyrzeczenie, coś poszło nie tak. Nic się nie działo. Powinien zostać wyznaczony do tronu, ale tak się nie stało. W jednej chwili stracił sens życia, ale rodzina nie potrafiła się go pozbyć, jak zazwyczaj działo się z potomkami królów, którzy nie zostali wybrani. Wbrew zasadom rodzina postawiła się i zatrzymała chłopaka. Doradca i najlepszy przyjaciel króla, Angus zbuntował się i odszedł. Stał się największym wrogiem Sevelii, a także przyczynił się do śmierci królowej. Ale to potem. Gdy syn Oscara miał 19 lat, jego rodzice znów doczekali się dziecka. Była to dziewczynka, niestety, zmarła tydzień po urodzinach. W Sevelii zapadła żałoba. Król i królowa byli zrozpaczeni. Dzień potem Angus napadł na pałac. Królowa została ciężko ranna. Medykom udało się ją uratować, lecz przynieśli Królowi straszną wiadomość: jego małżonka nigdy już nie będzie mogła mieć dzieci.
Gdy Angus został pokonany i uciekł z resztą wojska do swego kraju. Pałac powoli został odbudowany i na kilka lat zapanował spokój. Teraz jedyną nadzieją był syn króla. Tylko on mógł uratować Sevelię. Rodzice za wszelką cenę starali się znaleźć mu kobietę, która dałaby mu dziecko, dziedzica tronu. Ale tak się nie stało, syn nie chciał się żenić. Król sprowadzał dla niego kandydatki z całego Helionu, wszystkie z dobrych rodzin, ale żadna nie została tą jedyną. Syn nie chciał się żenić, w głowie miał tylko podróże. Tylko to go interesowało. Aż pewnego dnia poznał kobietę, Akaname, w której zakochał się od pierwszego wejrzenia. Pochodziła z dobrego domu, ale miała już narzeczonego. Kochankowie spotykali się potajemnie, ale w końcu narzeczony kobiety zorientował się, że ta ma innego i zorganizował na niego zamach. Nie wiedział, że to syn króla. Gdy się zorientował, było za późno, straż go zabiła. Jego brat, Zmiennokształtny poprzysiągł zemstę i odszedł na północ. Teraz już nic nie stało na przeszkodzie do szczęścia pary. Pobrali się. Ale syn nie chciał mieszkać w pałacu, wybrał dla siebie i swojej ciężarnej żony zwykłe życie i zamieszkali w Eartheid. Gdy żona urodziła dziecko, umarł król. Prorocy uznali to za znak, że to dziecko zostanie przyszłym władcą Sevelii, bowiem narodziny i śmierć miały miejsce w tej samej godzinie. Ale nikt nie spodziewał się, że Wyznaczonym Królem zostanie kobieta, bowiem żona urodziła córeczkę. Przybyła delegacja, dziewczynka została zaakceptowana, ale gdy tylko przeniesiono małżeństwo i córkę do zamku, zbuntowany ojciec narzecznego usiłował zabić dziewczynkę. Nie mogła zostać w pałacu, więc wróciła z rodzicami z powrotem do miasteczka. Żyła jak zwyczajna dziewczyna, dorastała, miała przyjaciół, chodziła do szkoły, bawiła się, aż wreszcie, gdy zaczęła powoli dojrzewać, Zmiennokształtny brat dowiedział się, że rodzina mieszka w Eartheid, udał się więc tam z bratankami i przyjacielem. Druhowi zlecił zlokalizowanie dziewczynki, a chłopakom pójście do szkoły. Miasteczko zostało patrolowane przez bestie, które zmieniały się tylko podczas pełni. Julia Bells była moją przyjaciółką, miała zbadać, czy to naprawdę ty jesteś Wyznaczonym Władcą, ale bestie zorientowały się o jej pracy, a gdy nie chciała nic powiedzieć, zabiły ją. W ostatnich dniach przyjaciel dziadka zorientował się, że ty jesteś tym władcą, więc nie jesteś bezpieczna. Musze cię bronić. Teraz już wszystko wiesz, oto cała historia.
- Woow!!! Czyli jestem wnuczką Ostatniego Wyznaczonego Władcy, a...a mój tata jest tym synem, który nie przeszedł próby, a mama miała poślubić jakiegoś Zmiennokształtnego?!?
- Tak, chciałem cię ostrzec, byś uważała. Jego syn nadal jest gdzieś w Earthheid. O, nasze zamówienie już idzie - obdarzył kelnerkę uśmiechem - Dziękujemy bardzo.
- Dziękuję - wymamrotałam, gdy dziewczyna postawiła przede mną parujący talerz. Nadal byłam zszokowana tą opowieścią. Ale coś mi się nie zgadzało.
- A ten atak na Sami, moją przyjaciółkę?
- Ona była w to wtajemniczona już od miesiąca. Bestie wiedziały, że cię chroni, więc napadły ją, w celu uzyskania informacji. Dziwię się, że w ogóle żyje. Jak jej się to udało?
- Ethan ją uratował.
- Kto?
- No Ethan, jej chłopak.
- Samara ma chłopaka?
- No tak, nie wiedziałeś o tym.
Czyżby to dlatego lekceważył piękną kelnerkę?!?!
- Tak, Ethana, z którym jest bardzo szczęśliwa i który się o nią troszczy.
- Hmm... - Darren zaczął się nad czymś zastanawiać, po czym wyjął lusterko.

- Co robisz? Kontrolujesz makijaż czy jak?
- Bardzo śmieszne. Nie, to jest zwierciadło, widzę przez nie to, co chcę w danym momencie zobaczyć. Jest bardzo przydatne. Ale nie pokazało mi tego tam...Ethana. Muszę zrozumieć, dlaczego. To lustro nigdy nie zawodzi.
Przysunął krzesło do mnie, tak, żebym też mogła zobaczyć obraz z lusterka. Zobaczyłam Samarę i... tylko Samarę, jak siedziała w łóżku. W szpitalu. Nie widziałam natomiast Ethana. Może Darren ma rację?
- A teraz patrz uważnie - powiedział - i pokaż mi, gdzie tu powinien stać Ethan.
Obraz w lustrze się zmienił i teraz zobaczyłam Samarę, wlokącą się po schodach, a potem siebie, właśnie do niej dobiegłam, złapałam za ramię i zaprowadziłam po schodach na górę. Pamiętałam ten moment, jak bym mogła zapomnieć. To wtedy prawie straciłam Sami. 
- Samara nie doszła sama, ale z pomocą Ethana do schodów. Ja złapałam ją dopiero w połowie drogi. 
- Ciekawe, bardzo ciekawe...
- A tam powinien leżeć Aidan... - krzyknęłam nagle, gdy w rogu lusterka zobaczyłam kanapę, a na niej leżącego Luke'a. Darren wpatrywał się w chłopaka, jakby ducha zobaczył, już miałam zapytać, o co chodzi, ale w tym samym momencie Darren się ocknął - Na balu leżał tam, koło Luke'a. Myślałam, że się upił, a on został otruty. Prawie umarł. Nie wiadomo jeszcze kto go otruł.
Pytająca mina Darrena podpowiadała mi, że Aidana też nie nie zobaczymy w zwierciadle.
- Kto?
- Aidan, mój...hmm... przyjaciel. Jest bratem Ethana, leżał tam, na kanapie koło Luke'a, tego w lusterku. O nim też nie wiesz?
- Dziwne. Myślałem, że znam wszystkich twoich znajomych, a ty proszę, taka niespodzianka. Opowiedz mi coś o nich. Skąd są, jaką mają rodzinę, wszystko co wiesz.
- Nie mają rodziców, mieszkają z wujem, sprowadzili się kilka tygodni temu, niedawno, z jakiegoś miasteczka, nie pamiętam nazwy - powiedziałam - Aidan nie opowiadał mi dużo o sobie...
- Czekaj, ile on ma lat?
- 17, a co?
- Opisz go, jak wygląda?
- No dobra... hm... jest przystojny, nawet bardzo. Ma czarne włosy, czarne oczy, jest wysoki, nie wiem, co jeszcze...
- Dobra, tyle starczy. Dojedz szybko i idziemy.
- Gdzie?
- Do lasu, zabrać twoje rzeczy.
- Dlaczego mam je zabierać...
- Bo nie zostaniesz tu, tylko wrócisz do domu, do rodziców. Mam cię pilnować, a tu nie jest zbyt bezpiecznie. Tam będzie cię chronić więcej osób, ja sam nie dam rady wszystkiego zrobić. Poza tym musisz porozmawiać z rodzicami i Samarą.
- Nie!! Nie wracam tam.
- Nie rozumiesz jeszcze, że niewiedza była dla ciebie bezpieczniejsza? Gdyby było inaczej, wszystkiego dowiedziałabyś się wcześniej.
- Ale nie o to chodzi!!! Najbardziej boli mnie to, że dowiedziałam się tego od obcej mi osoby, a nie od rodziny. Nie mogę im tego tak łatwo wybaczyć!!
- Rozumiem cię. Ja też bym tak postąpił. Ale to nie zmienia faktu, że twoje bezpieczeństwo jest ważniejsze, niż gniew. Sam nie zdołam cię ochronić, jeden Zmiennny to jeszcze nic. Teraz przyjdzie ich cała sfora. Muszę mieć pewność, że będziesz dobrze chroniona.
- Dlaczego tak ci na mnie zależy? - zapytałam
- Nasi ojcowie byli bardzo bliskimi przyjciółmi, niemal braćmi. Chronili się nawzajem i gdy ty się urodziłaś, mój tato przysiągł twojemu, że będziemy cię strzec i chronić. 
- Czyli my też powinniśmy być przyjaciółmi?
- Nie można być przyjaciółmi pod przymusem. Trzeba kogoś polubić i zaakceptować. Przyjaźni się nie kupi ani nie stworzy na zawołanie. Chociaż, myślę, że jak mnie poznasz, to mnie polubisz - puścił do mnie oczko - ja też umiem się bawić.
Walnęłam go w ramię. 
- No to chodźmy, odechciało mi się jeść.
- Tak, chodźmy.
Wstał i podszedł do lady. Kelnerka pochyliła się nad nim i coś powiedziała. Odpowiedział i podał jej pieniądze. Sądząc po jej minie nie takiej odpowiedzi się spodziewała. Po chwili Darren stał już u mojego boku, wziął mnie pod ramię i wyszliśmy. Zrobiło się jeszcze cieplej, niż wcześniej, nie wiedziałam, ile czasu minęło, ile spędziliśmy w restauracji. 
W lesie oczywiście było ciemno, ale Darren opowiadał mi o zamku, w którym mieszkał mój ojciec. Zgodnie z tradycją nowy władca dostaje nowy zamek, więc ja będę miała swój. Jego budowa, za pomocą magii, zajmie około dwóch tygodni, według Darrena. 
-...będziesz mogła wybrać sobie jego styl, wnętrze, jak ma być duży, na jakim ma być terenie...wszystko będzie zależeć od ciebie. Zamieszka tam każdy, kogo zaprosisz. To będzie twoje królestwo.
- Wow, nie mogę się wprost doczekać. 
Przerwaliśmy, bo właśnie doszliśmy do domku. Zebrałam szybko wszystkie rzeczy, spakowałam je i kilkanaście minut później szliśmy już z Darrenem dróżką, z powrotem do miasta. Oczywiście, dżentelmen, wziął ode mnie torbę i walizkę, ja niosłam tylko telefon i sok, który popijałam co jakiś czas. 
- Mam jeszcze jedno pytanie.
- Tak?  - zachęcił mnie Darren
- Jak zmieniłeś się w staruszka?
- Za sprawą magii. A jak inaczej miałbym to zrobić?
- Ale przecież nie jesteś Ceriem, tylko Akaname, nie masz magii.
- Chyba nie znasz dobrze naszego świata. Mam 17 lat, więc przeszedłem te wszystkie obrzędy i dostałem Dary. Jednym z nich jest umiejętność zmiany swojego wieku. Mogę być albo dzieckiem, albo staruszkiem, kim chcę. Czasem się to przydaje, gdy chcę się zakamuflować.
- A to lusterko? Też magia?
- Tak, jest zaczarowane, pokazuje wszystko to co chcę zobaczyć, oczywiście z przeszłości i teraźniejszości. To, co jeszcze nie nastąpiło widzą tylko prorocy. 
- Ale, że wszystko?
- Tak.
- A jeśli...chciałbyś - nie mówię, że byś chciał, to tylko taki przykład - jeśli chciałbyś zobaczyć jakąś dziewczynę, w momencie, gdy jest rozebrana, to... zobaczyłbyś.
- Nie żebym chciał, to tylko przykład, ale tak, jeśli miałbym takie życzenie, lustro pokazałoby mi nagą dziewczynę.
- To nie fair. Nie możesz podglądać ludzi. To niegrzeczne i chyba nielegalne, nie można szpiegować.
- Ale ja mogę. Jako twój strażnik i członek Zakonu Pielgrzyma. A poza tym, za kogo ty mnie masz, co? Nie jestem zboczeńcem. Boże, o czym ty myślisz?
Gdy usłyszałam, co powiedział, stanęłam jak wryta.
- Zakonu Pielgrzyma?!?! WTFF???Co wy wszyscy macie z tymi pielgrzymami. Pojebało was czy jak? Nie, czekaj...Wiem! Zmówiliście się z Samarą, żeby gadać cały czas o pielgrzymie!!!
Wywrócił tylko oczami
- Wiesz, pielgrzym to nie jest takie rzadkie słowo. Mówi się tak o....
I tak, całą drogę przez miasto, do pociągu mówiliśmy o pielgrzymie, opowiedziałam mu o tym, jak wymyślałyśmy z Sami te głupie nazwy, że ja jestem pielgrzymem noszącym sandały na rzepy i mikołaj srający na kominie, a Sami jest mudżyńskim elfem jedzącym budyń i wymyślającym teksty o pielgrzymach. Śmiał się z tego tak bardzo, że aż dostał czkawki. Ale dobrze mi się z nim rozmawiało, umiał wysłuchać, nie przerywał, tylko raz nie mógł się powstrzymać i wybuchnął śmiechem, gdy opowiedziałam mu o tym, jak mama i tata wbiegli do pokoju z kijem bejsbolowym i patelnią w rekach, gotowi do ataku. Też się uśmiechnęłam, gdy przypomiałam sobie ich miny. 
Wreszcie doszliśmy do dworca. Pociąg na jeszcze nie odjechał, mięliśmy szczęście. Znów był prawie
pusty.
- Pomyśl, jak przeprosisz rodziców. Musisz mieć dobre argumenty, żeby nie dali ci szlabanu.
- Ja mam ich przepraszać? Za co, za to, że chciałam dowiedzieć się prawdy?
- Uciekłaś z domu, zostawiając tylko krótki liścik. Gdybym był rodzicem, dostałbym chyba zawału. 
- Skąd....lustro - powiedziałam. Z opóźnieniem zdałam sobie sprawę, że wie o mnie niemal wszystko. Nagle do głowy wdarła mi się przerażająca myśl. Czemu wcześniej o tym nie pomyślałam!!
- Ale chyba nie patrzyłeś, jak się przebierałam, albo kąpałam....
- Już mówiłem. patrzyłem, czy nic ci nie grozi w danym momencie i się wyłączałem. Nie siedzę przecież cały czas z lustrem. A poza tym mam honor i nie jestem jakimś łajdakiem. Wiem, że mnie nie znasz, ale weź chociaż powstrzymaj się od takich uwag.
- Przepraszam, ale chciałam się upewnić.
Resztę drogi do Eartheid milczeliśmy, może Darren się obraził, a może wyczerpały mu się już tematy. Co jakiś czas tylko spoglądał, co robię, i znów gapił się przez okno. A ja tymczasem rozmyślałam. Bałam się, co powiedzą rodzice. Faktycznie, powinnam ich przeprosić. I Samarę też. I Aidana, nawet się z nim nie pożegnałam. I musiałam jakoś wytłumaczyć, czemu zniknęłam na 2 dni. Myślałam, że już ich nigdy nie zobaczę, ale nie spodziewałam się tego wszystkiego. Teraz wreszcie miałam czas, by pomyśleć o tym, czego się dowiedziałam. Więc...JESTEM WNUCZKĄ OSTATNIEGO WYZNACZONEGO KRÓLA SEVELII I NASTĘPCZYNIĄ TRONU, CO ZNACZY, ŻE NIGDY NIE BĘDĘ MIAŁA JUŻ SPOKOJNEGO ŻYCIA!!!No, od razu lepiej. Ulżyło mi, gdy to powiedziałam, nawet w myślach. I ciekawiło mnie też, czy widziałam tego tam...ojca zmarłego narzeczonego mamy. Oczywiście, nie wiedziałabym, że to mógłby być on, ale zastanawiałam się, czy może to ktoś znajomy. I jego synowie...
Musiałam przerwać rozmyślania, bo właśnie dojechaliśmy. Jeszcze nigdy się tak nie bałam spotkania z rodzicami. Wymyśliłam, że powiem, to, co myślałam. Że nie mogłam znieść tych ciągłych kłamstw i chciałam to wszystko przemyśleć, w odosobnieniu. Nie był to dobry argument, ale nic innego nie mogłam wymyślić. 
- Gotowa? - zapytał Darren
- Nie! Ale chodźmy.





2 komentarze:

  1. OMG !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    TO JEST PO PROSTU ZARĄBISTE !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    MUSZĘ SIĘ WYWRZESZCZEĆ:AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!
    dOBRA JUŻ POWOLI SIĘ OGARNIAM...WDECH, WYDECH,WDECH.....UFFFFFF...
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    PO OGARNIĘCIU
    1. JEZU KOCHAM, KOCHAM, KOCHAM,KOCHAM !!!!!!!
    2.ZAKON PIELGRZYMA xD X10000000 !HAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHA NIE WYTRZYMAM !!!!
    3.DARREN LAHEY <3 JEGO DZIWNE UPODOBANIA !!! LOFFCIAM <3
    4.ONA JEST WNUCZKĄ OSTATNIEGO WYZNACZONEGO KRÓLA SEVELII I NASTĘPCZYNIĄ TRONU !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! WOW !!!!!!!!!!!!!!!!!!!! LOFFCIAM !
    5. A ZAPOMNIAŁAM DZIĘKUJĘ ZA DEDYKACJĘ :* <3
    6.NASZE FAZY O PIELGRZYMACH, MIKOŁAJACH SRAJĄCYCH DO KOMINA, BUDYNIU WANILIOWYM I STEFANIE I JEGO ŚMIERCI, ALE NA ŚMIERĆ !!! <3 I LOVE NASZE GŁUPAWKI !!!!!!!!!!!!!!
    7. DLACZEGO ONI NIE WIDZIELI W TYM LUSTERKU AIDANA I ETHANA?!??
    8. JAK TO SAMARA JUŻ OD MIESIĄCA WIEDZIAŁA O ANNIE ?!??! KURDE JAKIE JA RZECZY WIEM, A JEDNOCZEŚNIE NIE WIEM,ŻE WIEM....
    9.TATA ANNIE, TEN, KTÓRY WPADŁ DO JEJ POKOJU Z PATELNIĄ JEST SYNEM KRÓLA SEVELII ?!??! O JA PIERDZIELĘ !!!!
    10.AIDABELL FOREVER !!!! SPRÓBUJ MI TYLKO ICH ROZDZIELIĆ A NIE ŻYJESZ !!!!
    11. KURDE TEN OJCIEC TEGO ZAMORDOWANEGO TO JEST OJCEM AIDANA I ETHANA?!??!?! OKEY....
    12. CO DARREN POWIEDZIAŁ TEJ KELNERCE? TO CO JA MYŚLĘ ?HMMM??? ;3
    13." - Przyjechałem, gdy tylko dostałem potwierdzenie o słuszności twojego stanowiska. Annie, jesteś Piątym Wyznaczonym Władcą Sevelii.
    - Że co?!?!? Ja?
    - No tak, dopiero teraz okazało się, że twoi rodzice postąpili słusznie.
    - Nie lubię się powtarzać, ale ŻE CO?!?" xD ŻE CO ?!?! HAhahahahahaha
    14."- Gotowa? - zapytał Darren
    - Nie! Ale chodźmy." LOL ZARĄBISTY FRAGMENT !!!
    15.OSCAR xD BARDZO ORGINALNE IMIĘ ^^
    16." wymyślałyśmy z Sami te głupie nazwy, że ja jestem pielgrzymem noszącym sandały na rzepy i mikołaj srający na kominie, a Sami jest mudżyńskim elfem jedzącym budyń i wymyślającym teksty o pielgrzymach." xD BOŻE KOCHAM TEN FRAGMENT. ON PODSUMOWUJĘ NASZE OSTATNIE FAZY :d
    17.NIE WIEM CZY TO PISAŁAM, ALE CO TAM I LOVE MEIPF<3
    18.KURDYYY CIEKAWE JAK ONA SIĘ Z TYMI RODZICAMI DOGADA JAK SIĘ TEGO WSZYSTKIEGO DOWIE !
    19. CAŁE SZCZĘŚCIE, ŻE NIE BYŁO TEGO CO MIAŁO BYĆ Z SAMARĄ I ETHANEM....( NO, ALE DLACZEGO ICH NIE WIDAĆ W TYM LUSTRZE??? !?)
    20. ON SIĘ MOŻE W STARUSZKA ZMIENIAĆ ?!??! WTF?!?!
    DOBRA PODSUMOWANIE MUSI BYĆ ! ROZDZIAŁ PO PROSTU AŻ SIĘ POPŁAKAŁAM ZE ŚMIECHU I PRAWIE ZAPISZCZAŁAM NA ŚMIERĆ !!!! JA CHCĘ WIĘCEJ !!!! ZA KRÓTKIE TE ROZDZIAŁY !!!!!! kOCHAM TEN ROZDZIAŁ...POWIEDZIAŁAM, ŻE GO KOCHAM JA GO UBÓSTWIAM !!!!! xD JUTRO POPROSZĘ BARDZO ŁADNIE NASTĘPNĄ CZĘŚĆ ! I LOVE PIELGRZYM FOREVER( POWTARZAM SIE, ALE CO TAM xD) NO WIĘC, JESTEM CIEKAWA CZY CI SIĘ SPODOBA TEN ROZDZIAŁ, WIEM KRÓTKI CHYBA.... TWÓJ ASIKEO^^(MURZYŃSKI ELF XD) CZEKAJĄCY NA NASTĘPNY ROZDZIAŁ I CZEKAJĄCY NA POCAŁUNEK AIDANA I ANNIE !!! <3
    PS.JUŻ SIĘ BOJĘ KOMENTARZA U MNIE....
    PSS. kOCHAM CIĘ PIELGRZYMIE NOSZĄCY SANDAŁY NA RZEPY(CDN) <3 !!!

    OdpowiedzUsuń