wtorek, 20 maja 2014

Rozdział XV

Czas na rozdziałek xD
Dedykuję do mojemu kochanemu mudżyńskiemu elfowi oraz wszystkim innym, nielicznym, ale czytającym tego bloga.

Biegłam ile sił w nogach, walcząc ze łzami. Dlaczego życie mi to robi? Dlaczego w jednej chwili zawalił mi się cały świat. Dowiedziałam się, że jestem przyszłą królową, potem że mam siostrę, a teraz że chłopak, do którego, nieświadoma zagrożenia żywiłam silne uczucie, okazał się podłym Zmiennokształtnym, który chciał mnie zabić, na polecenie dziadka, i wtedy on zostałby królem. Po moim trupie!! Nie dam się zabić!
Wpadłam do domu i trzasnęłam drzwiami. Zamknęłam je na klucz i zastawiłam je krzesłem. Wiedziałam, że nie powstrzyma go to na długo, ale miałam przynajmniej chwilę na rozmowę z rodziną. Siedzieli w salonie, nadal rozmawiając, do tego przyszedł Darren. Wszyscy patrzyli z przerażeniem na coś, co trzymał. Gdy podeszłam bliżej zobaczyłam, że to zdjęcie. Byli na nim... o Boże, Aidan i Ethan! Czyli... wszyscy już wiedzieli.
 - Annabelle , jesteś! Co za ulga, myśleliśmy, że nie wrócisz, zanim... musimy powiedzieć ci coś ważnego – powiedziała mama
 - Wiem – odpowiedziałam – Aidan i Ethan są...
 - Nie jestem pewna, co powinniśmy teraz zrobić...
 - Nie zdążyła dokończyć, bo w progu pojawił się Aidan. Chciał zacząć mówić, ale Darren był pierwszy. Z bojowym okrzykiem na ustach rzucił się na chłopaka, powalając go. Zaczął go tłuc pięściami po brzuchu, a najgorsze, że Aidan wcale się nie bronił. Zauważając to, Darren przyjął inną taktykę. Podniósł pół przytomnego Aidana, rzucił na ścianę i spojrzał prostu w oczy.
 - Chciałeś skrzywdzić Annie, co? Nie ujdzie ci to na sucho. Zabiorę ciebie i twojego braciszka do zamku, a tam rozprawi się z wami kat...
 - Nie – powiedziałam
 - Co? - zdziwił się Darren – Dlaczego powiedziałaś "nie"?
 - Bo nie wiemy do końca, czy oni są winni.
 - Jak to nie wiemy? Annie, oni chcieli cię zabić. Nieważne, co mówili, wszystko było kłamstwem. Nie wierz im.
Aidan podniósł głowę i spojrzał mi prosto w oczy
 - Kocham cię Annabelle – powiedział i odepchnął Darrena.
Zanim tamten się zorientował, Aidana już nie było.
 Czy...czy Aidan właśnie wprost powiedział mi, że mnie kocha? Czy to się zdarzyło naprawdę?
Ja..ja też żywiłam do niego głupie, moim zdaniem uczucie, które nie miało zupełnego sensu, ale...nie przypuszczałam, że on...odwzajemnia moje uczucia. Dlaczego on musi być wnukiem mojego największego wroga?!?
Dopiero dostrzegłam Sami, całą zapłakaną. Ethan chyba uciekł wcześniej, a ona siedziała w kącie i wypłakiwała oczy.
 - Och Samciu – powiedziałam i ją przytuliłam
Dlaczego facet, którego tak bardzo pokochałam okazał się być oszustem i kłamcą? I do tego mordercą.
 - Sami...ja... powiem ci coś na osobności, później. Teraz musimy porozmawiać z mamą i tatą, muszę ich o coś zapytać.
Zgoda. Ja sobie tutaj jednak posiedzę. Nie mam ochoty na rozmowę.
Podeszłam do rodziców i usiadłam na kanapie. Darren wymknął się ukradkiem, może szukać Aidana, mama i tata tymczasem zawzięcie dyskutowali
 - ...jak mogliśmy do tego dopuścić. Nie wyobrażam sobie, co by było, gdybyśmy nie dowiedzieli się, że oni ścigają Annie. Przecież zamieszkaliśmy tu, żeby ją chronić, a tu... - zobaczyli że przyszłam – Annabelle, jak się czujesz. Ten podły chłopak nic ci nie zrobił?
 - Nie, jest okej. Tak właściwie chciałam was o coś zapytać.
 - Tak?
 - Co będzie dalej. Większość rzeczy sobie już wyjaśniliśmy, ale... nie wiem, co robić dalej. Jestem teraz taka zagubiona, w jednej chwili całe życie przewróciło mi się do góry nogami. Myślałam, że jestem zwykłą nastolatką, a tu nie, okazało się, że jestem przyszłą królową. Myślałam, że jestem jedynaczką, niestety, okazało się, że mam siostrę. Wreszcie, myślałam, że chłopak, którego kocham okazał się kłamcą... ups!
 - Annabelle, czy ty... nie może być!!! Zakochałaś się w Aidanie?
 - Chyba, no... lubię go...myślałam, że to tylko głupie zauroczenie...ale jak powiedział, że mnie kocha...
 - Boże... w brzuchu miałam takie dziwne uczucie...
 - Jakby latały motylki? - zapytała mama
 - Raczej stado nietoperzy.
 - Wiesz, że nie możesz go kochać. To twój wróg! - powiedział tata
 - Tak tato wiem...ale co teraz. Będziemy tu mieszkać, jak gdyby nigdy nic?
 - Nie, nic już nie będzie tak samo. Myślę, że tu nie jesteś bezpieczna. Już zleciliśmy budowę pałacyku, w którym zamieszkamy do twoich urodzin, a potem ty, już jako królowa, będziesz mogła sama zaprojektować jego wnętrze, ogród, co będziesz tylko chciała.
 - A, zapomnielibyśmy. Nie znasz jeszcze swojego pełnego imienia o nazwiska. Nazywasz się Annabelle Rosemarie D'Squillanta Whithmoore.
 - Lol a jak to się pisze?
 - Dowiesz się. Ja nazywam się Lady Danielle Katarina D'Squillanta Whithmoore, a tata James Anthony D'Squillanta Whithmoore. Nasz ród, dokładnie ród twojego ojca nosi nazwę Ravenswood.
 - Hmm...kto to wymyślał?
 - Nie jestem do końca pewien czy dobrze powiem, ale twój pra pra pra pra pra pra dziadek. Był pierwszym wyznaczonym królem i pomysłodawcą wszystkiego. Od niego wszystko zależało.
 - Może przywyknę. A teraz wybaczcie, ale muszę iść porozmaiwać z Samarą.
Podeszłam do przyjaciółki i pociągnęłam ją za ramię. Popatrzyła na mnie zmęczonymi od płaczu oczami i bez słowa wstała z podłogi. Poszłyśmy do mojego pokoju, gdzie mogłam spokojnie wyjawić jej, co myślę.
 - Słuchaj Sami, wiem, co przeżywasz, ja...w pewny sensie mam to samo - powiedziałam
Spojrzała na mnie zdziwiona i uśmiechnęła się słabo.
 - Zakochałaś się w Aidanie? - zapytała
 - Nie jestem pewna, nigdy czegoś takiego nie czułam, ale... sama nie wiem. Lubię go, pomimo tego, że jest moim wrogiem. Właśnie o tym chciałam pogadać. Sami... ja nie wierzę, żeby oni chcieli nas zabić. Po pierwsze, gdyby naprawdę chcieli, już byśmy nie żyły. Po drugie, gdy mówił, że mnie kocha widziałam w jego oczach siłę, wpatrywał się we mnie nie jak w przyjaciółkę. Boże, on naprawdę mnie kocha. A ja jego. I nie mogę mu teraz tego powiedzieć. Kurdyy!
Samara pokiwała głową
 - Ja też nie wierzę, żeby mój Ethan chciał nas skrzywdzić. Płakałam, ale w głębi serca jestem z nim.

 - Boże, dlaczego ja wtedy uciekłam. Jak mi o tym powiedział. Wyznał mi wtedy pierwszy raz miłość, a ja po prostu zwiałam. Czemu? Sama nie wiem.  Przestraszyłam się i nie wiedziałam, czy mogę mu nadal ufać. Teraz też nie jestem pewna, czy dobrze myślę, ale mam silne przeczucie, że zrobię źle, jeśli się od niego odwrócę.
 - Tak, tylko że teraz oni uciekli, są poszukiwani, niewątpliwie już nigdy ich nie zobaczymy, więc... nie wie, czy jest szansa wspominać
 - No co ty! Nie kochasz Ethana?
 - Kocham ale...
 - Niema żadnego ale. Miłości nie da się zapomnieć. Musimy im pomóc. 
 - Czyli?
 - Ukryć ich gdzieś, dopóki nie udowodnimy, że nie mieli złych zamiarów.
 - A niby jak chcesz to zrobić. Nikt nam nie uwierzy. Nie wiem, czy to jest dobry pomysł
 - Aidan jest niewinny. Nie mógłby mnie skrzywdzić.Kiedyś powiedział, że jeśli dowiem się, dlaczego nie chciał powiedzieć mi więcej o sobie, znienawidzę go. Teraz wiem, że się mylił. Moje uczucie jest zbyt silne. Ujawniło się dopiero teraz, ale czułam, że się w nim zakocham i nie mogłam tego powstrzymać.
- Więc co, chcesz ich ukrywać?
- Na początku trzeba ich znaleźć. Potem powiemy im, że wierzymy, że nie chcieli nas skrzywdzić i wyjaśnimy nasz plan. A potem, zobaczy się. A teraz wybacz, muszę iść spać. Jestem tak bardzo zmęczona, że zaraz padnę.
 - W porządku, jak chcesz. Śpij dobrze. 
Poszłam do swojego pokoju, ale zamiast położyć się, nałożyłam bluzę i wymknęłam się przez okno.
***
Boże, pomyślałam. Niedługo przestanę używać drzwi. Ale rodzice ani Sami nie mogli wiedzieć, że ruszam na poszukiwanie Aidana. Zbyt bardzo by się zdenerwowali. Szłam powoli. Nie oglądałam się za siebie, wiedziałam, że Aidan nie uciekł daleko, nie miał dokąd pójść więc, musiał ukrywać się w lasach. Postanowiłam szukać go aż do skutku. Nie pomyślałam tylko, że w lasach mogli być inni Zmiennokształtni, chcący mojej śmierci. Gdy to sobie uświadomiłam, było już za późno. Usłyszałam głośne wycie, dokładnie takie samo jak kiedyś, gdy wracałam do domu. Dźwięk przybliżał się, słyszałam go coraz wyraźniej. Byłam daleko od domu, ale istniała szansa, że udałoby mi się dotrzeć do miasta. Zaczęłam biec. Cieszyłam się, że włożyłam wygodne adidasy, dzięki temu się tak nie męczyłam. Biegłam i biegłam, a wycie cały czas się przybliżało. Jaka ja jestem głupia, myślałam, że prześcignę wilka. Cóż, jestem Akaname, więc powinnam się bronić. Nie miałam dużo mocy, nie miałam skrzydeł, do moich urodzin zostało jeszcze trochę czasu, więc nie miałam szans w walce ze Zmiennym. Po pewnym czasie, nie mogąc powstrzymać bólu stanęłam i schowałam się za drzewem. Po kilku sekundach zobaczyłam czarnego wilka. Zwierzę było dwa razu większe ode mnie,
z nosem przy ziemi starało się zwęszyć mój trop. Było coraz bliżej. Co robić, co robić!!!! Nie miałam wyjścia, musiałam tu siedzieć i czekać na śmierć. Nie było już dla mnie nadziei. Wyjrzałam zza drzewa jeszcze raz. Co?!?! Teraz, koło czarnego wilka stał drugi, szary. Nie, to jakiś obłęd. Zmówili się, czy co. Nie mam szans. Mam przynajmniej nadzieję, że zabiją mnie szybko, bez tortur. Stałam tam i stałam, nie wiedząc, co robić i nie spostrzegłam, że wilki już mnie zwęszyły i podążały w moim kierunku. Jeden zaszedł mnie z jednej strony, drugi z drugiej. W końcu stałam oko w oko z dwoma potężnymi Zmiennymi. Byli ode mnie wyżsi, ale szary był mniejszy od czarnego.
Ale coś mi się nie zgadzało. Nie atakowały, tylko stały i patrzyły. Nagle czarny odszedł kawałek, za drugie drzewo i wziął w pysk jakieś zawiniątko. Poszedł z nim za górkę, a po chwili zobaczyłam...Aidana. Nie mogłam uwierzyć w to, co widziałam. Aidan przed chwilą zmienił się z wilka w człowieka. Czyli...ten szary wilk to pewnie Ethan. Aidan miał na sobie spodnie i kurtkę, była rozpięta, nie miał pod spodem koszuli, widać było tylko nagi tors. Westchnęłam. 
- Annie, ja... - zaczął Aidan
- Ciiii - powiedziałam i rzuciłam mu się na szyję - Wierzę, że nie mógłbyś mnie skrzywdzić. Teraz zrozumiałam, że ja też cię kocham. To dla mnie zupełnie nowe uczucie, ale...Boże, nigdy się tak nie czułam.
Aidan się zaśmiał.
- Ja też nigdy nie byłem tak zakochany. Annie, zmieniłaś całe moje życie. Jesteś dla mnie najważniejszą osobą. Kocham cię.
Pochylił się powoli i przybliżył swoje usta do moich. Wstrzymałam oddech. Zaraz mnie pocałuje. Zaraz mnie pocałuje. Czekałam cierpliwie, ale nic nie czułam. Aidan patrzył mi w oczy, czekając na moją reakcję. Zniecierpliwiona czekaniem zarzuciłam ręce na jego szyję, przybliżyłam się i złożyłam na jego ustach soczysty pocałunek. Zaskoczony dopiero po chwili go odwzajemnił. Mogłabym mdleć z zachwytu. Aidan świetnie całował. Cóż, nie było chyba niczego, w czym nie byłby dobry. 
W końcu oderwaliśmy się od siebie. Aidan także miał przyspieszony oddech. Teraz wszystko było jasne. Kochałam go, szczerze go kochałam. Znaliśmy się bardzo krótko, ale...to była prawdziwa miłość. 
- Ach Annie, gdybym tylko mógł wyjaśnić...nie mam zamiaru zrobić ci krzywdy, Ethan też.
- Annabelle - powiedział Ethan, który właśnie zdążył się przebrać - Chciałbym, abyś powiedziała Samarze, że ją kocham i bez względu na to, co mówią ludzie znajdę sposób, żeby z nią być.
- Ja obiecuję ci to samo - powiedział Aidan - Nie ważne, co mówią inni. Nie ważne, ze mówią, żebyśmy sobie nie ufali. Znajdę sposób, by z tobą być i będę cię chronił...
- Przed kim, przed własną rodziną?
- Jeśli będzie trzeba, wyrzeknę się rodziny, wyrzeknę się swojej natury, dla ciebie.
- Nie jestem warta takiego poświęcenia. Aidan, nie możesz skreślić rodziny, bez względu na to, jacy są.
- Nawet jeśli chcą cię zabić.
- Spokojnie, jestem dobrze strzeżona, za kilka dni przeniosę się do pałacyku, w którym zamieszkam do urodzin.
- Muszę cię widywać, muszę spędzać z tobą czas. Gdzie będziecie budować ten pałacyk?
- Nie wiem, nie pytałam o to rodziców.
- Nieważne, znajdę cię wszędzie. A teraz idź już, nie chcę, żeby się domyślili, że tu jesteś. No, idz - pocałował mnie przelotnie na pożegnanie i chciał odejść, ale go na chwilę zatrzymałam.
- Nie potrzebujecie pełni, żeby się przemieniać?
- Nie, my nie potrzebujemy. Jesteśmy taką jakby...rodziną królewska w naszym świecie, która ma pewne przywileje, jednym z nich jest właśnie możliwość przemiany kiedykolwiek się chce.
- Okey, już wszystko wiem. Przyjdę tu jutro, o tej samej porze. Mam dużo pytać, chcę poznać twoją wersję...tego wszystkiego. Wezmę ze sobą Sami, niech pogada z Ethanem. Dobranoc.
- Słodkich snów, kochana.
I już go nie było.
OMG! Czy ja właśnie pocałowałam Aidana, tego Aidana, superprzystoinego zmiennego, który okazał się być moim największym wrogiem, a jednocześnie miłością, tego, który tak świetnie całuje, tego, którego szczerze kocham?! TAK!!
Nie mieściło mi się to wszystko w głowie. Musiałam jak najszybciej powiedzieć o tym Sami. Jak najszybciej.

3 komentarze:

  1. Omg!!!!!!!!!!!!
    AaaaaaaaaaaaaaA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! No nie mogę !!!!!!!!!!!!!! Nareszcie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    Boże Aidabell Forever i Ethamara, Samaran,Samthan Forever!!!!!!!!!
    Kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    To jest genialne !!!!!!!!
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    1.Nareszcie się pocałowali !!!!!!!!!!!!!!!!!!!! <3 !!!!!!!!! Nie wierzę !!!! Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!!!!!!!!!!
    2. Ja od samego początku wiedziałam, że oni się kochają !!!!!!! Wiedziałam !!!!!!
    3. Ethan też kocha Samarę !!!!! Ile miłości !!!!! Kocham to !!!!!
    4. Zapomniałabym dziękuję za dedykację !!! Ty mój kochany pielgrzymku <3 !!!!!!
    5. Ona będzie miała swój pałac !!!!! Ja też tak chcę !!!!!!
    6.Danielle !!!! No nie ! Imiona zarąbiste, ale to kedno ściąhnęłaś !!! Ty wiesz, że o nim myślałam !!!!!
    7.Wow!!!!!! Aidan i Ethan są z rodziny królewskiej !!!!!!!!! Kurczę No nie wierzę !!!!! Ale wcześniej było, że ich rodzice nie żyją....Oni na serio nie żyją czy to jakieś kłamstwo.......
    8. Annie jest bardzo kreatywna i używa okien zamiast drzwi bo musi być swag !!!!
    9. Widzisz ona sama nie może uwierzyć , że spierdzieliła kiedy Aidan powiedział jej, że ją kocha !!!!! Nie jestem sama!!!!!!!!!
    10. Muszę powtórzyć.....Aidam kocha Annie a Annie kocha Aidana !!!!!!!!!! Wszyscy się kochają !!!!!!!! Tylko dlaczego oni muszą być wrogami To nie może być prawda !!!!!!
    11.Mogą się zmieniać w wilki kiedy chcą??? Ach...Aidan....czarny wilczek <3. !
    Czy tylko mnie zastanawia skąd oni wzieli ubrania w środky lasu ?
    12. Nareszcie sprawa z dziafkiem się wyjaśniła !!!!!!
    Okey to podsumowując....rozdział genialny !!!!! Aż brakuję mi słów żeby go opisać a u mnie to mało spotykane zjawisko..... Zakochałam się w tym opowiadaniu, twoich bohaterach i ogólnie we wszystkim !!!!!! Koffam to <3 ! Czekam na ciąg dalszy i życzę dużooooo weny !!!!!!!!!
    Twoja uroczo- wkurzająco- mudżyńsko- elfia Asikeo^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne!!!! Serio to tak super się czyta!! Z niecierpliwością czekam na nexta!!! Weny!!! <3

    OdpowiedzUsuń