Tydzień później
Przez ten tydzień nie działo się nic nowego i nieoczekiwanego. Cały czas słuchałam muzyki, czytałam książki i gadałam z Sami na czacie kamerowym, nie wychodząc z domu ani raz. Aż do wczoraj, kiedy to musiałam iść na zdjęcie gipsu. Pani Natasza bardzo dokładnie zbadała moją nogę, ale na szczęście nie bolała już wcale i mogłam pozbyć się tego utrudniającego chodzenie usztywnienia. Ale miało to też minusy, musiałam iść do szkoły. Jeszcze nie dzisiaj, ale od jutra. I do tego znów bez Sami, która jutro właśnie jedzie na ostatnie próby. Potem uczta, na cześć nowej pełnoprawnej czarownicy i wreszcie właściwy obrzęd. Mam być świadkiem Samary, więc też muszę być obecna. Na przyjęciu też. I mam przyjść z osobą towarzyszącą. Nie mam zielonego pojęcia, z kim przyjdę.
Teraz, gdy już nie mam gipsu, mogę iść na spacer po lesie. Tęskniłam za tym najbardziej. Pomimo, że mama ciągle mówi, żebym nie zapuszczała się, dla bezpieczeństwa w dalsze rejony boru, ale i tak jej nie słucham. Las jest dla mnie miejscem, gdzie mogę odpocząć, pomyśleć, na spokojnie. Daje mi ukojenie. Muszę przemyśleć parę spraw. Przede wszystkim, co zrobić z Melanie. Nie odpuszczę jej tego. Przesadziła. Muszę pogadać o tym z Samarą, tak jak z rodzicami. Muszą wiedzieć, że nie przewróciłam się sama. Do rozpatrzenia pozostaje też sprawa z Aidenem. Skąd ta nagła zmiana? I dlaczego mu uwierzyłam? Ba, teraz nawet jesteśmy chyba przyjaciółmi. Nie wiem, dlaczego zmieniłam tak szybko zdanie o nim. Może było mi go bardzo żal, że jest tu sam i nie ma przyjaciół? Ale czułam, że tak mam postąpić. Coś mówiło mi, że nie pożałuję tego, że się z nim pogodzę. A może naprawdę zostaniemy dobrymi przyjaciółmi? Kto wie. Samara na pewno go polubi. Zboczeni trzymają się razem. Według niej ja jestem zboczona, ale... oj tam oj tam. Czasem rzeczywiście mam taki dzień, że jestem zboczona. Przypomniało mi się, co mi powiedział, gdy wychodził po ostatniej wizycie... . Oł em dżi!!! Chciał mnie zgwałcić!! Serio? Ale do rzeczy. Musiałam spotkać się z Sami. I obgadać jeszcze jedną sprawę, ale dotyczącą jej. A konkretnie jej i Ethana. Gdy mnie nie było, poznali się i, z tego, co mi opowiadała, polubili. Znając Samarę, za tydzień będą parą. Sami jest wybredna, nawet, jeśli chodzi o chłopaków. Ale Ethan? Gdy o nim gadała, była taka podekscytowana, że aż jej nie poznawałam. Tak szybko się zakochała? No w sumie, Ethan wygląda tak jak młodszy Aidan....
Jednakże, mam nadzieję, że wszystko się wyjaśni. Ze mną i Aidanem. Jeśli miałabym być szczera, to on nawet mi się podoba. Od początku, gdy był taki.... mroczny i tajemniczy, przyciągał mnie. Gniewałam się na niego za te akcje, które odstawił, ale jedno słowo i od razu bym wybaczyła. Zwykle taka nie byłam, ale on... nigdy żaden chłopak na mnie tak nie działał. Uświadomiłam sobie, że najzwyczajniej w świecie cieszę się, że go zobaczę. I nic nie mogę na to poradzić.
***
Z rozmyślań wyrwał mnie cichy szelest. Obejrzałam się za siebie, ale nic nie zobaczyłam. Może znów duch wilka? Tym razem mnie nie przestraszy, będę przygotowana. Poza tym musiałam już iść, do sklepu, kupić oliwę. Po co? Samara wymyśliła, jak się odwdzięczyć Melanie. Nie będzie to oczywiście tak okrutne, jak to, co ona mi zrobiła. Ale na pewno będzie dużo śmiechu. A mianowicie. Melanie codziennie rano poje kawę, kupioną w kafejce niedaleko szkoły. Sam mówiła, żeby kupić taką samą kawę, wypić ją, do pustego pojemnika wlać oliwę i podmienić ten, z tym Melanie. Może i jest to prymitywne, ale na pewno poskutkuje. I będzie dużo śmiechu. Samara żałuję, że nie będzie mogła tego zobaczyć.
Za moimi plecami znów coś zaszeleściło. Miałam ochotę włożyć słuchawki w uszy i iść dalej, ale się powstrzymałam. Gdyby coś chciało mnie zaatakować, nie słyszałabym nic. Więc szłam dalej, trochę szybciej. Bezpieczna poczułam się dopiero w swoim pokoju. Tutaj mogę wreszcie się wyciszyć, wyłączyć wszystkie swoje myśli i oddać się w całości muzyce. Oczywiście rock.
W połowie piosenki usnęłam. Przerażona zerwałam się szybko z łóżka. Telefon, który dotychczas leżał na moim brzuchu, teraz spadł z hukiem na podłogę i pociągnął za sobą słuchawki, które boleśnie wypadły mi z uszu. Spojrzałam na zegarek. 04.04. What? Co się dzieje? Gdy przyśnił mi się Aidan, też obudziłam się o tej godzinie. Przypadek? Nie sądzę.
Podniosłam powoli podniosłam telefon i położyłam go na szafce. Słuchawki zwinęłam i wcisnęłam do szuflady. Dzisiaj już raczej z nich nie skorzystam. Wiedziałam też, że dzisiaj już nie zasnę. Mogłabym iść do jadalni, zrobić sobie kanapki, wrócić tu i zacząć czytać. Albo może muzyka... Nic z tego. Telefon się właśnie rozładował. Jak na złość. Trudno. A może wyjdę na dwór. Jest w prawdzie jeszcze ciemno, ale teren znam dobrze, nie zgubię się. Nie chciałam obudzić rodziców, więc wymknęłam się oknem. Miałam szczęście, że moje okno jest na poziomie mniejszej przybudówki, więc mogłam bez przeszkód po niej zejść na ziemię. Naciągnęłam ulubioną bluzę z kapturem i wyszłam. Ale zapomniałam zgasić światła! Szlag! No nic, musi tak zostać. Niedługo przyjdę.
Ruszyłam powoli, wiatr smagał mi boleśnie twarz, ale nie zwracałam na to uwagi. W domu było mi po prostu ciasno i... duszno. A nie miałam klaustrofobii. Na świeżym powietrzu było mi dobrze, czułam się wolna i spokojna. Było cicho, przeraźliwie cicho. Tak jak w moim śnie. Ale nie ten sam las, więc to nie mógł być mój koszmar. Szłam dalej, przed siebie, nie patrząc na boki. Bałam się, ale nie wróciłam do domu. Miałam też wrażenie, że coś mi się nie zgadza. Spojrzałam na niebo. Była pełnia. Gdybym wiedziała, nie odważyłabym się wyjść z domu w nocy. Chciałam już wracać do domu. Do bezpiecznego schronienia. Do mojego pokoju. Przeczekać noc w moim miękkim łóżku i wstać dopiero jutro.
Odwróciłam się i chciałam zrobić krok, ale na mojej drodze coś stało. Coś dużego. Bardzo dużego. Widziałam tylko ciemne futro, zarysowany na tle nieba kształt i jarzące się na złoto oczy. Niewątpliwie był to Zmiennokształtny, zmieniony w wilka, za sprawą pełni. Widziałam wiele zdjęć i obrazów ukazujących ich w tym stanie, ale nigdy nie wiedziałam żadnego tak dużego! Bestia była ode mnie prawie trzy razy większa. Krzyk uwiązł mi w gardle. Nie mogłam się ruszyć, ani wydobyć z siebie żadnego dzwięku. Stwór poruszył się i wciągnął powietrze. Chyba mnie wywęszył. Spojrzał prosto w moje oczy i ryknął.
- Ty!! Już nie żyjesz!!! - wycharczał.
Jednym skokiem dopadł mnie i chwycił za gardło. Zaczęłam kaszleć, dusić się i szarpać jego rękę, ale był silniejszy ode mnie. Podniósł mnie na wysokość swoich oczu a potem rzucił na ziemię. Poczułam silny ból w biodrze. Nie zdążyłam nawet się podnieść, a on już podniósł mnie i cisnął na drzewa. Poleciałam, trochę dalej. Teraz do biodra doszło jeszcze ramię i głowa. Spojrzałam na ścieżkę. Stwór stanął na czterech łapach. Zaczęłam czołgać się w tył, nie spuszczając z niego wzroku. Ruszył za mną i ani się obejrzałam, jak rzucił mi się do gardła.
Otworzyłam oczy, drąc się na całe gardło. Aż rozbolały mnie własne uszy. Położyłam się z powrotem. Mój krzyk przeszedł w szloch. Wcisnęłam głowę w poduszkę. Łzy płynęły mi po policzkach, a włosy miałam strasznie potargane. Otuliłam się szczelinie kołdrą. Usłyszałam, jak ktoś wbiega po schodach i po chwili w drzwiach stanął tata z patelnią w ręku, gotową w każdej chwili do użycia. Z nim wbiegła mama, z kijem bejsbolowym.
- Co się stało, kochanie? - mama odłożyła kij i usiadła koło mnie na łóżku - Obudził nas twój krzyk. Wzięliśmy pierwsze lepsze rzeczy do walki, by cię bronić, ale to chyba fałszywy alarm.
- Miałam koszmar - powiedziałam, szlochając. Mama przycisnęła usta do mojego czoła i mocno mnie przytuliła. Objęłam ją rękoma - Był bardzo rzeczywisty.
- Opowiedz nam - powiedział tata. Spojrzałam na niego spod ramienia mamy.
- Serio tato? Chciałeś walnąć włamywacza patelnią?
- No co? - tata się uśmiechnął - To bardzo niebezpieczne narzędzie. Można nim na przykład...
- ...smażyć placki? - dokończyłam.
- To był sarkazm - powiedział tata - Chyba odzyskujesz już humor. Ale tak, patelnia służy do smażenia na przykład placków. To jak? Opowiesz nam swój sen?
- Obudziłam się w nim w nocy. Nie chciało mi się spać, więc wyszłam przez okno na dwór. Poszłam na spacer, a gdy chciałam wracać, na drodze stanął mi Zmiennokształtny, zmieniony w wilka - przełknęłam ślinę - Zaatakował mnie. Zaczęłam krzyczeć, gdy rzucił mi się do gardła.
Mama spojrzała z uniesionymi brwiami na tatę. Ale on tylko pokiwał w zmartwieniu głową, nic nie mówiąc.
- Cóż, to bardzo straszny koszmar i sądzę, że już nie zaśniesz. Zostały jeszcze dwie godziny do wschodu słońca, więc masz jeszcze trochę czasu - mama wstałą i wzięła kij bejsbolowy - Tutaj nic ci nie grozi, możesz się już uspokoić.
Gdy wyszli, wyjęłam z szafy bluzkę, jedną z moich ulubionych. Byłą czarna, na krótki rękaw, a na dole trochę posrzępiona i nierówna. Do tego spodnie, zdecydowałam, ze założę rurki, te, które Samara kupiła mi miesiąc temu, na imieniny. Powiedziała, ze powinnam mieć choćby jeden normalny ciuch. A że moje ciało miało odpowiednie proporcje, spodnie pasowały idealnie. Zrezygnowałam z bluzy, wzięam tylko sweterek i kurtkę. A buty, chyba trampki, no bo jakie inne. Nie miałam innych, chodziłam tylko w trampkach. A może makijaż? Zawsze malowałam tylko rzęsy, w sumie nie wiem, dlaczego. Ale dzisiaj miałam chęć na coś więcej. Poszłam więc do łazienki. Tam mama miała cały arsenał kosmetyków. Ale najpierw prysznic. Pod wpływem gorącej wody moje ciało rozluźniało się i odzyskiwałam powoli dobry nastrój. Za kilka godzin zobaczę Aidana. Byłam bardzo ciekawa, czy się do mnie odezwie, czy też będzie tak jak przed jego wizytą. Ale przecież obiecał. Musi się odezwać.
Musiałam niestety już wyjść, bo skończyła się gorąca woda. Owinęłam się ręcznikiem i zaczęłam suszyć włosy. Pół godziny potem byłam gotowa. Postanowiłam tylko dodać podkład pod oczami, gdzieniegdzie trochę pudru i błyszczyk. I oczywiście tusz do rzęs. Gdy juz się wyszykowałam, spojrzałam w duże lustro, gdzie mogłam zobaczyć siebie całą. Moim oczom ukazała się dziewczyna, podobna do mnie, ale ładniejsza. O wiele ładniejsza. Nie mogłam uwierzyć, że to ja. Nigdy nie pomyślałam, ze jestem taka ładna. No, ale trzeba się już zbierać. Przestałam gapić się na swoje odbicie w lustrze. W pokoju wzięłam jeszcze tylko torbę i telefon, i zeszłam na dół, do jadalni. Mama z tatą jedli śniadanie. Gdy mnie zobaczyli, mama zapytała:
- Pięknie wyglądasz, słonko. Widzę, że wreszcie zrozumiałaś, że jesteś kobietą - mama się uśmiechnęła - I użyłaś moich kosmetyków.
- Tak, miałam dzisiaj taką potrzebę - też się uśmiechnęłam.
- Jak się czujesz? - zapytał tata
- Dobrze, już jest dobrze. Zjem dzisiaj tosty, dobrze?
- Zaraz ci zrobię - powiedziała mama. Przyglądałam się bacznie, jak robiła mi śniadanie. Była taka kochana, cały czas się o mnie troszczy, pomaga mi. Moja kochana mamusia. Byłam już prawie dorosła, ale w stosunku do niej zachowywałąm się jak dziecko. Gdy zjadłam, poszłam umyś ręcę i zęby. Wychodząc na powietrze, zadrżałam. Było, chłodno, wiatr boleśnie smagał mi policzki. Przestraszyłam się. Tak samo było w moim śnie. Ale musiałam iść. Postawiłam niepewnie krok do przodu.
- Od kiedy to boisz się chodzić po swoim ogrodzie? - powiedział Aidan
Pokskoczyłam i cicho krzyknęłam. Musiał mnie tak bardzo straszyć. Prawie mi sierce wyskoczyło z piersi.
- Jezuu, prawie umarłam ze strachu. Następnym razem krzyknę mocniej,a wtedy mój tata przybiegnie z patelnią i zdzieli cię nią po głowie. Zobaczymy, kto się będzie wtedy śmiał!! - wypaliłam, widząc uśmiech, czający się na jego ustach.
- Przepraszam, to nie było celowe. Gdybym chciał cię przestraszyć, pewie przyszedłbym w czasie pełni, przemieniony w wilka - zażartował
- To wcale nie jest śmieszne, serce nadal mi wali, prawie wyskoczyło mi z piersi.
- To może sprawdzę, czy nadal tam jest? - Aidan przysunął się do mnie i spojrzał w dół.
- Zbok - powiedziałam, zakrywając się kurtką. Ale, jeśli mam być szczera, cieszyłam się, ze nie będę szła przez las sama. Chociaż toważyszył mi ten, którego garunku tak bardzo się bałam.
Hmmmm...,więc zaczynam. Po pierwsze:Aiden to jeszcze bardziej zboczony niż ty !!! Boże dziewczyny za dużo Disco polo i naćpanych myszy !!! XD ( nie zabijaj musiałam). Po drugie : prawie umarłam na zawał jak myślałam,że ona zaraz umrze. Co to było chciałaś mnie zabić i w ogóle kto to był ? Po trzecie: Tata walczący patelnią i mama waląca kijem bejsbolowym. Niezła ochroną muszę przyznać....:D Po czwarte : Samara będzie już niedługo pełno prawną czarownicą i będzie impreza. Ciekawa jestem bardzo z kim Annabell pójdzie na tą imprę. ( Z Aidenem na pewno !!!! ) Po piąte: kiedy oni w końcu będą razem ? No ja się pytam!!! Po szóste :rock <33 Ona słucha rocka !!! Kocham ją !!!
OdpowiedzUsuńPo siódme: wow, umalowała się !!! Jestem w szoku xD Po ósme :ciekawa jestem jak Melanie będzie smakować oliwa. Biedna Sami tego nie zobaczy :C Po dziewiąte :jak ona mogła wyjść w czasie pełni(nie ważne,że to był sen) !!!. Po dziesiąte; Polubiła w końcu Aidena...jestem w szoku(chociaż wiedziałam,że tak będzie ! <3) Podsumowując rozdział z-a-r-ą-b-i-s-t-y i genialny jak zawsze. Czekam na więcej i życzę dużo weny i chęci do pisania <333
PS. Kocham Cię <333 :* Asikeo^^
Dobra, jedziemy z odpowiedzią:
UsuńAidan musi taki być i kropka, disco polo nie słucham przecież ciągle, tylko dzisiaj ta piosenka pomagała mi się skupić. A myszy też nie jadam codziennie xD
Nie, nie chciałam Cię zabić, bo tak ma być, a mogłaś się domyśleć, że to sen, bo dopiero co była pełnia i nie mogła być tak szybko druga. Trzeba było uważniej czytać!! Tak, mama z kijem bejsbolowym i tata z patelnią to na serio niezła broń. Możesz się o tym przekonać, ale musisz wybrać, czym mam Cię walnąć za takie komentarze:patelnią czy kijem? Samara zostanie pełnoletnia za kilka dni, ta, będzie impreza, ale ja bym tak tego nie nazwała. To raczej uroczystość bardziej oficjalna i poważna, co do Sami w ogóle nie pasuje, ale będzie musiała przez to przejść. Annie przyjdzie z kimś, ale nie zdradzę z kim. Doczekasz się, będą razem. Wiem, że ją kochasz, tak samo jak rocka. I nie będz w takim szoku, że zaczyna się malować. Ty nigdy nie miałaś takich dylematów?!?! "[...]Jestem w szoku xD[...]". Tak, to był sarkazm. A co do Melanie, sama nie wiem, co z nią zrobić. Żarcik z oliwą się jej przyda :P
We śnie musiała wyjść w czasie pełni, na tym to polegało, gdyby wyszłą inne nocy, nie spotkałaby Zmiennokształtnego i nie byłoby celu snu. Ej! Kto tu jest medium?! To ja podobno zawsze wiem, co robisz? A jednak wiedziałaś, ze tak będzie. Boję się Ciebie, serio :O
No dobra nie mam nic przeciwko długim komentarzom, przeciwnie, cieszę się, gdy ludzie mają coś do powiedzenia. Ale są granice!!
Na koniec: Twoje podsumowanie jest bardzo... obszerne, ale i tak Cię kocham. I obiecuję, że znajdziesz takie same komentarze u siebie. Dziękuję za wszystko, Tusiulka
Ha Aiden ma dość ciekawą osobowość XD Hmmm aż można powiedzieć, że kij byłby na miejscu ;) Czekam na więcej.
OdpowiedzUsuńHahaha, tak xD :D
Usuń