sobota, 25 stycznia 2014

Rozdział III


Obudziło mnie jasne światło. To rzadkie zjawisko w naszym lesie. Jest bardzo ciemny, a światło wpada tu tylko w naprawdę słoneczne dni. Ale...jak to jasne? Zawsze, gdy wstawałam, było ciemno. Zaspałam! Szybko zerwałam się z łóżka. Za szybko. Musiałam na chwilę stanąć i odczekać chwilkę, bo zakręciło mi się w głowie. Potem równie szybko zakładałam pierwsze lepsze ciuchy, jakie wpadły mi w ręce. Gdy się czesałam spojrzałam na zegarek - 8.40. Kurde, pomyślałam, a dwadzieścia minut zaczynają się lekcje, a do szkoły idę pół godziny. Szybko przeczesałam włosy, grzywka jak zwykle nie ułożona, ale co tam, nie zdążę. Na dół schodziłam po swa stopnie. Przy końcu prawie się przewróciłam. Pędem pognałam do jadalni, złapałam z talerza tosta, którego w całości włożyłam do buzi. Potem popiłam sokiem prosto z kartonu i popędziłam do łazienki. Na odwal umyłam zęby i nałożyłam tusz do rzęs, na tyle tylko mogłam sobie pozwolić. Wybiegłam z łazienki, złapałam kurtkę i już mnie nie było. Na początku biegłam, ale po kilkuset metrach zmęczyłam się i zwolniłam. Gdy spojrzałam na las po obydwu stronach drogi, przypomniał mi się mój sen. Zadrżałam, chociaż było ciepło i miałam jeszcze kurtkę. I ten chłopak, dlaczego budził we mnie takie uczucia? Nawet go nie znałam. A poza tym nie myślałam dużo o chłopakach, prawie wcale. Samara ubolewała nad tym, że  nie mam chłopaka(tak zresztą jak ona). Chciała też zeswatać mnie z Peterem Lockey'em, za co obraziłam się na nią przez tydzień. Jeśli znajdę kogoś odpowiedniego, to czemu nie. Ale w naszej szkole, i w ogóle w całej okolicy nie ma kogoś takiego. Więc...stanęło na tym, że nie znam tego, jak mu było... Aidana, ale o nim śnię. Dziwne. Wyjęłam komórkę i sprawdziłam godzinę 8.47. Shit!!! Resztę trasy biegłam. Do szkoły dotarłam minutę przed rozpoczęciem lekcji. Co miałam jako
pierwsze...eee... musiałam wyjąć plan, o przez to rozmyślanie o chłopakach straciłam głowę. A, tak... botanikę. Na te zajęcia chodzili przedstawiciele wszystkich ras. Więc będzie i Samara, na kilku przedmiotach jesteśmy w jednej grupie, więc teraz się z nią spotkam. W klasie było już kilka, osób, ale nie było nauczyciela. Wchodząc do sali spojrzałam trochę w bok. Przede mną wchodził właśnie chłopak o ciemobrązowej kurtce i w dżinsach. Podszedł do wieszaka na płaszcze i odwrócił się twarzą do mnie, by powiesić swoją kurtkę. Gdy go zobaczyłam stanęłam jak wryta i wytrzeszczyłam oczy. To on!!! Chłopak ze snu. Aidan. Gdy zobaczył, że się w niego wpatruję, uśmiechnął się. Ale to nie był normalny uśmiech, tylko taki złośliwy, podobny do tego z mojego koszmaru. Czym prędzej zajęłam swoje miejsce obok Samary, która spojrzała na mnie pytająco.
- Co się stało tam koło drzwi? - zapytała - Wyglądałaś, jakbyś właśnie ducha zobaczyła.
- Bo zobaczyłam - powiedziałam, nadal trochę przerażona. Co on tu do cholery robił? Nie, to nie jest takie ważne. Dlaczego on mi się przyśnił i czego ode mnie chciał? Przecież mnie  nie znał, chyba....
- Annie - krzyknęła Samara, trochę za głośno. Reszta klasy spojrzała na nas zdziwiona - Nic, nic - powiedziała do nich, a gdy już nikt się nami nie interesował, szepnęła do mnie - pogadamy na przerwie.
- Ta, jasne - mruknęłam
Na zajęciach rozmawialiśmy o roślinach, które mogłyby zagrozić któremuś z gatunków. Na Akaname na szczęście nie było takiego ziela, na czarowników też raczej nie. Za to Zmiennokształtni powinni wystrzegać się tojadu, tak przynajmniej twierdziła nauczycielka.
Gdy wyszliśmy na przerwę, Sami od razu zasypała mnie gradem pytań
- Widziałam, że gapiłaś się na niego, skąd go znasz? Rozmawialiście już? Podoba ci się?...
- Znam go ze snu, nie gadałam z nim i nie podoba mi się! - warknęłam
- Ze snu? Myślałam, że śni ci się las, a nie przystojni chłopcy.
- Tak było, a przynajmniej do dzisiaj.
- Opowiadaj wszystko, tylko ze szczegółami
- No nic specjalnego. Las, ciemno, zimno, jak zawsze. A potem zjawił się on, podszedł do mnie powoli i przedstawił się. A potem się obudziłam, cała zalana potem. Było mi bardzo gorąco i bałam się zasnąć. Standard.
- To jakaś odmiana - stwierdziła Samara - Postaram się czegoś o nim dowiedzieć. Pokręcę się trochę koło niego.
- Jak chcesz, tylko błagam cię, nie rozmawiaj z nim, a jak już, to nie o mnie.
Zrobiła smutną minę i udała, że płacze, ale pokiwała głową.
- Jak chcesz, to twoje życie. I jeśli chcesz je spędzić bez facetów, nie wnikam. Pa, zobaczymy się na historii
- Pa - opowiedziałam. Teraz piętnastominutowa przerwa i alchemia. To jeden z moich ulubionych przedmiotów, a przynajmniej był, dopóki uczyła go nasza stara pani. Gdy musiała odejść, na jej miejsce wzięli taką wredną s***, że już samym istnieniem zniechęciła mnie do tego przedmiotu. Poszłam więc, ale z niechęcią pod salę, w której miałam te zajęcia. Chciałam jeszcze zajrzeć do książki, żeby przeczytać o temat o substancjach wybuchowych. Gdy usiadłam na ławeczce i otworzyłam książkę, usłyszałam nad sobą głos:
- O, tu jest nasza mała kujoneczka - powiedziała zajadliwie Melanie - Co, boisz się, że pani Faraday weźmie cię dzisiaj do odpowiedzi, hę? Ucz się, bo jeszcze dostaniesz naganę. Ja tymczasem nie muszę się uczyć do pani Faraday, jestem jej ulubioną uczennicą. Nie pyta mnie, gdy ja tego nie chcę.
- Daruj sobie - powiedziałam - Idz lepiej i daj mi spokój.
- Z chęcią. Nie będę ryzykować, ze ktoś mnie z tobą zobaczy.
Pstryknęła palcami i grupka fanów, towarzyszących jej na każdym kroku pośpieszyła za nią. Musiała, po prostu musiała mnie wkurzyć. Nie było chyba takiego dnia, żeby mi odpuściła, zawsze musiała się wtrącić i popsuć mi nastrój. Whrrrrr... jak ja jej nienawidzę.
Zabrzmiał gong. No, nic nie umiem, pomyślałam. Jak dostanę naganę, będzie to jej wina.
Na chemii siedziałam sama na końcu sali, więc mogłam bez przeszkód zobaczyć, jak Aidan wchodzi do klasy. Pięknie, mam z nim kolejne zajęcia. Gorzej być chyba nie może. Jeszcze gdyby patrzył normalnie, to może bym go zniosła, ale on, gdy widział, że się na niego gapię, złośliwie się uśmiechał. Jakby cieszyło go to, że wzbudza u mnie zainteresowanie. Bez przesady, przecież to, że spojrzę, nie znaczy od razu, ze mi się podoba, prawda?
Tak było i tym razem. Nasze spojrzenia się spotkały. Jego oczy były czarne, wręcz błyszczały intensywnością barwy. Przymrużył oczy i uśmiechną się zawadiacko.
Było chyba ponad siedem wolnych ławek w sali, ale on musiał wybrać tą tuż przede mną. Co za... wrrrr..... ale byłam dzisiaj zdenerwowana. Lekcja dłużyła mi się bardzo, a gdy wreszcie wybił gong zerwałam się, przewrazając przy tym krzesło. Schyliłam się, by je podnieść, a gdy się wyprostowałam, zobaczyłam małą, zwiniętą kartkę na książce. Liścik? Hm... rozwinęłam i przeczytałam:
 Świat się zmieni. A wszystko zależy od jednego wyznaczenia...
Był to fragment przepowiedni. Ale kto mógł mi to napisać. Rozejrzałam się po klasie. W drzwiach stał Aidan, i patrzył na mnie uśmiechając się, jak zawsze. Potem wyszedł, a ja zostałam w sali sama.
Następną mam historię, ale najpierw przerwa na śniadanie. Mam nadzieję, że Sami dowiedziała się coś o nim, coś ciekawego. Zaintrygował mnie liścik, może coś pomogłoby mi dowiedzieć się, dlaczego to napisał i mi dał. Nie miałam wątpliwości, że to od niego.
Samara czekała już pod drzwiami.
- Dowiedziałaś się czegoś?
- Tak, szłam obok Pokoju Mistrzów i on tam był. Musiał podać swoje dane oraz coś o sobie. Zapamiętałam wszystko, co mówił. Słuchaj, gość jest podejrzany, bo ma siedemnaście lat, a jest w grupie szesnastolatków. Nie wiem, jak to zrobił, musiałby być na serio głupi, żeby nie zdać. Może jest wybitnie tępy... - zamyśliła się - Ale nie to nie wszystko. Nazywa się Aidan Williams. Przyjechał do naszego miasteczka z Sorin, to gdzieś na północy. Daleko od nas. W każdym razie. Przyjechał z wujem i młodszym bratem, Ethanem. Też będzie chodził do naszej szkoły, ma szesnaście lat. A co najlepsze, jest Zmiennokształtnym!!!
Czyli... mógł zabić Julię. Potrafiłam myśleć o nim tylko jako o zabójcy. Nigdy specjalnie nie lubiłam Zmiennokształtnych, nic do nich nie miałam, ale trochę mnie przerażali. Ta, co ja gadam. Na siedemnaste urodziny miałam dostać od losu skrzydła, na których może będę w stanie latać i dużo mocy. I ja się boję ludzi, zamieniających się w wilki? Paranoja, pomyślałam.
W jadalni zajęłyśmy nasze stałe miejsca, na samym końcu sali. Jeszcze dwadzieścia minut i historia. To ulubione zajęcia Samary, więc nie możemy się spóźnić. Lubiłam to miejsce, było oddalone od innych, na tyle daleko, aby dało się spokojnie porozmawiać. Wyjęłam z kieszeni liścik o Aidana i pokazałam go Sami.
 - Patrz - powiedziałam - Jestem pewna, że to od Aidana. Specjalnie czekał przy wyjściu i czekał, aż to przeczytam. Chciał widzieć moją zdezorientowaną minę. A nie wiem, po co to.
Sami powoli przeczytała karteczkę.
- Czy to jest to, co myślę? - zapytała
- Tak. To fragment przepowiedni. Ale nie rozumiem jej i nie wiem. dlaczego Aidan do mi napisał. Co ja mam z tym wspólnego?
- A może to ty jesteś tą istotą z przepowiedni? - zażartowała
Pacnęłam ją za to w ramie. Dla żartu udała, że bardzo ją boli.
- Choć, za dziesięć minut zaczynają się zajęcia. Nie chcę się spóźnić - powiedziała. Pan Baldwin uczy historii i wuefu. A Sami jest jego ulubienicą. Jest kujonem z historii, zna wszystkie daty bitew, nawet potrafi wymienić ile i kto w nich zginął. Ma fioła na punkcie historii.
Wstałam i podsunęłam krzesło. Nie musiałyśmy się spieszyć, więc zdążyłyśmy jeszcze pooglądać nowe zdjęcia w Galerii.
- O! Patrz! Tam jestem ja, na konkursie historycznym. Bożee! Co to jest?! Nie dało się chyba zrobić gorszego zdjęcia. Wyglądam jak krowa!
 - Nie przesadzaj już, zawsze wychodzisz pięknie - powiedziałam, a w duchu dziękowałam sobie, że nie zapisałam się ten konkurs. Zdjęcia robili chyba sałatą, a nie aparatem.
Poszłyśmy dalej. Akurat, gdy doszłyśmy, zabrzmiał gong.
- Idealnie - Samara uśmiechnęła się -Punktualność to chyba jedna z naszych najlepszych cech.
Nie wierzyłam w cuda, ale teraz coraz częściej mam powody, by jednak uwierzyć. Gdy weszłam do klasy, koło biurka Mistrza stał nie kto inny jak Aidan. Serio seryjnie*?!?! Dlaczego on ciągle ma te same lekcje co ja? Nie wierzyłam w przypadki. Coś musiało się za tym kryć. Dowiem się, obiecałam sobie w duchu. Nie patrząc w stronę biurka podeszłam do swojej ławki i zajęłam miejsce. Sami usiadła kilka sekund po mnie. Nie rozpakowała się jeszcze, a już pochyliła się do mnie i spytała
- Jak myślisz, czy on chciał mieć taki sam  rozkład zajęć, jak ty, czy to tylko przypadek?
- Nie wierzę w przypadki - odpowiedziałam - Tak jak w cuda.
 - Więc musimy się tego dowiedzieć. Może będziemy go śledzić i...
- Nie - przerwałam jej - Na pewno nie będę za nim celowo łazić. Jak chcesz, sama go śledź, ale mnie w to nie mieszaj.
- Jak tam chcesz.
Po lekcji planowałam iść do dyrektora, aby zwolnić się do domu. Na dzisiaj miałam dość Aidana i wszystkich innych. Chciałam tylko zostać sama. Bez nikogo, kto będzie mi cały czas gadał do ucha, czy złośliwie się uśmiechał. Chciałam samotności. Więc gdy tylko zabił gong, nie oglądając się na boki wyszłam z klasy. Sami dogoniła mnie przed samymi drzwiami pokoju Wielkiego Mistrza.
- Annie, nic ci nie jest. Wybiegłaś z klasy jak oparzona.
- Idę się zwolnić do domu. Źle się czuję.
- Dobrze, wieczorem zadzwonię - przytuliła mnie - Zdrowiej.
Gdy poszła, zapukałam cicho do drzwi.
- Proszę - opdowiedział głos
- Dzień dobry, Wielki Mistrzu Serafinie
- Annabelle, co cię sprowadza? - zapytał
- Chciałam się zwolnić do domu.
- A co się stało?
- Nie najlepiej się czuję. Kręci mi się w głowie.
- Będziesz w stanie dojść do domu? Może zadzwonię po rodziców? Przyjadą po ciebie
- Nie, naprawdę nie trzeba. Przejdę się, przewietrzę, może będzie mi lepiej.
- Jak uważasz. Tylko uważaj, nie wchodź nigdzie do lasu.
- Dobrze, pójdę prosto do domu. Dowidzenia
- Żegnaj. I wracaj szybko do zdrowia
Wyszłam z pokoju. Powietrze było rzeźkie i czyste. Mogłam teraz bez przeszkód wrócić do domu i nikogo nie spotkać po drodze. Gdy szłam przez trawnik, usłyszałam ryk motoru. Objeżdżał właśnie trawnik, kierując się do wyjazdu z terenu szkoły. Gdy weszłam na chodnik i chciałam przejść przez drogę na drugą stronę, zostałam prawie rozjechana przez motocykl. Za kierownicą siedział Aidan. W ostatniej chwili mnie wyminął, ale gdybym nie odskoczyła, przejechałby mi po nogach. Debil, chciałam krzyknąć, ale i tak by nie usłyszał. Co on sobie myśli. Że co, że niby najpierw nawiedza mnie w śnie, potem wysyła liściki a teraz chce zabić motorem. Mam go dość!! Idę do domu i nie wychodzę do końca świata, postanowiłam.
Gdy szłam, nie myślałam o wyciu wilka, które wczoraj słyszałam. Srsly? To było wczoraj? A nie miesiąc temu? Od tego momentu trochę się wydarzyło. Nie mogłam uwierzyć, że w aż tak krótkim czasie. Dzisiaj nie będę już nic robić. Powiem mamie, że źle się czuję i chcę samotności. Potem włączę rocka na full w słuchawkach i będę słuchać, aż wszystkie moje myśli, które teraz dobijają mi się do głowy, wyparują. A jutro..., pomyśli się. Będzie dobrze.
* - by Asia Guzek <3

3 komentarze:

  1. Woooow !!! Moje słowa w twoim rozdziale ^^ i jeszcze podkreślone,że moje <3 Hmmmm jestem ciekawa co będzie z tym Aidenem :D Jakiś romansik? Annabell+ Aiden ? Hmmmm???Coraz bardziej myślę,że to mój kolejny mąż ^^. A poza tym suuuper opisy.Klimat taki jaki lubię : mroczny i tajemniczy !!! Chyba już wszystko napisałam ....,więc czekam na więcej ,buziaki :*

    PS.Bardzo ładnie poprawisz mi rozdział ? <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, twoje słowa xD Uwielbiam je, chociaż na początku myślałam, żeby zrobić tak, że to Samara to powie, przecież, jak twierdzisz, jest do ciebie podobna.:P Ale się rozmyśliłam. Romans, oczywiście. Musi być. A może nawet kilka...

      Usuń
  2. Ten Aidan to jakiś prześladowca ! Brrr ! Te same lekcje, wyjeżdżał motorem, dokładnie, kiedy Annie wracała do domu i jeszcze fakt, że pojawił się w jej śnie. Do tego - jakby było mało - zostawił kartkę z fragmentem przepowiedni. Podejrzany typ nie ma co. Wow ! Jestem zachwycona. Wspaniały rozdział ! Mówiłam już że masz talent ? Nie ? No więc mówię. Masz talent. To zaledwie 3 rozdział, a ja już czuję, że to genialna historia. Mam jeszcze tyle do nadrobienia ! 0.o. Czy to możliwe, że Aidan zabił tę dziewczynę ? I od kiedy dyrektorzy tak po prostu zwalniają uczniów do domu ? Szkoła marzeń ;)

    OdpowiedzUsuń