Jechaliśmy
już dość długo, a od ciągłego trzęsienia się samochodu plecy
zaczęły mnie nieznośnie boleć.
-
Nie jęcz, mała - powiedział kierowca - Niedługo dojedziemy
-
A gdzie - zapytałam. Tylko się zaśmiał - Co cię tak śmieszy?
-
Naprawdę sądzisz, że ci powiem?
Nie
odezwałam się więcej, aż do końca. Plecy bolały mnie tak
bardzo, że ledwo oddychałam. Rani mnie piekły i ciągnęły.
Miałam nadzieję, że nie dostanę zakażenia, w przeciwnym razie
będzie bardzo źle.
W
końcu, ku mojej uldze, zatrzymaliśmy się. Dopiero teraz
dostrzegłam, że jechał za nami drugi samochód, z którego właśnie
wysiadł mój porywacz. Podbiegł do naszego samochodu i powiedział
do kierowcy:
-
Coś jest nie tak, powinni tu na nas czekać.
-
Może zapomnieli?
-
Nigdy nie zapominają. I nigdy się nie spóźniają - popatrzył na
mnie - Co się gapisz? Nie podsłuchu, albo walnę cię w łeb!
Odwróciłam
wzrok i wpatrzyłam się w las.
-
To co robimy?
Mój
kat nie zdążył mu odpowiedzieć, bo nagle upadł.
-
Co do... - krzyknął kierowca, ale zamilkł
Odwróciłam
się do nich, ale nic nie zobaczyłam. Kierowca siedział osłupiały
i patrzył w las, ale porywacza nie było nigdzie widać.
Nagle,
zza drzewa wyszedł wilk. Aidan! - pomyślałam.
Zawarczał
ostrzegawczo, gdy kierowca chciał wyjąć nóż. U jego boku pojawił
się drugi wilk, mniejszy. Ethan.
Powoli
zaczęły zbliżać się do samochodu. Kierowca błyskawicznie
zamknął drzwi i włączył silnik.
-
Nie - wrzasnęłam.
-
Siedź cicho!
Wilki
ruszyły do ataku.
Aidan
wskoczył na maskę, a Ethan pobiegł na tył wozu. Chciałam obrócić
się, spojrzeć, co robi, ale nie mogłam oderwać wzroku od Aidana.
Teraz miałam okazję zobaczyć, jaki jest naprawdę, zobaczyłam
jego prawdziwą naturę. Był naprawdę wielki, z pyska kapała mu
piana, warczał i szczerzył zęby.
Kierowca
wycofał do tyłu i przejechał przez coś dużego, miałam nadzieję,
że to nie Ethan. Potem zmienił szybko biegi i ruszył do przodu.
Aidan przeleciał przez dach, bagażnik i upadł na ziemię.
Patrzyłam, jak wstaje, a obok niego pojawia się Ethan. Aidan pocieszająco polizał go po pysku, sprawdzając, czy nic mu nie jest.
Ale żaden nie ruszył się i nie pobiegł za mną, tylko stali i patrzyli. Po jakimś czasie
straciłam ich z oczu. Dopiero teraz dostrzegłam, że łzy, które
już dawno cisnęły mi się do oczu, teraz spływają po policzkach.
Pociągnęłam nosem. Będę silna. Jeśli nie biegli za nami,
musieli mieć inny plan.
Nagle
samochód skręcił i dachował. Nie straciłam przytomności ale
czułam, że już blisko. Kręciło mi się w głowie, bolała mnie
ręka i plecy.
I
zobaczyłam. Światło było tak silne, że musiałam przymknąć
oczy. Gdy trochę się uspokoiło, przyjrzałam się dokładniej.
Wszędzie biegało pełno ludzi, kilkoro podnosiło samochód, ktoś
zaczął mnie wyciągać, ale byłam na wszystko obojętna. Cały
czas patrzyłam na postać, która na początku tak świeciła. A
dokładnie jej skrzydła świeciły. Światło zaczęło szybko się
przybliżać, gdy było o kilka metrów ode mnie zauważyłam, że to
mój ojciec. A trzymał mnie strażnik.
Spojrzałam
na tatę. Mówił coś, ruszał wargami, ale go nie słyszałam.
Wziął mnie na ręce i przytulił. Miał na sobie kurtkę, ale zdjął
ją i mnie zakrył. Drugi raz w życiu widziałam go z rozłożonymi
skrzydłami.
-
Tatusiu - szepnęłam i zalała mnie ciemność.
***
Stałam
w wielkiej sali. Nie pamiętałam, jak się tu znalazłam, ani co
robiłam zanim tu trafiłam, nic. Po prostu stałam i gapiłam się
na cztery postacie, stojące przede mną. Jeśli można je nazwać
postaciami. Bo to były cztery duchy. Były na pół przezroczyste i
wielkie. Pomimo, że prawie ich nie widziałam, rzuciło mi się w
oczy, że byli ubrani jak królowie, mieli korony, a w dłoniach
berła. Za nimi stały cztery trony.
Wiedziałam,
że znam ich, że wiem, kim są, ale teraz nie byłam w stanie sobie
tego przypomnieć.
Pierwszy
duch podszedł do mnie, nie, podpłynął, bo jego nogi wisiały w
powietrzu i nie ruszały się. Reszta podążyła za nim.
-
Witaj Annabelle Rosemarie D'Squillanta Whithmoore. Długo czekaliśmy
na możliwość rozmowy z tobą, twoi rodzice cały czas nas
blokowali.
-
Gdzie jestem? Porwaliście mnie?
-
Spokojnie, jesteś teraz w swoim nowym domu, w nowym pałacu,
odpoczywasz po wypadku, rodzice dokładnie opowiedzą ci, co się
stało. Teraz po prostu śnisz.
-
To sen? Nie jesteście prawdziwi?
-
Jesteśmy duchami, Annabelle. Kiedyś żyliśmy, panowaliśmy, ale
śmierć każdego wreszcie znajdzie i zabierze. Obserwowaliśmy cię,
odkąd się urodziłaś. Wiedzieliśmy od początku, że ty jesteś
naszą następczynią.
-
Jesteście Wyznaczonymi Władcami Sevelii?
-
Teraz jesteśmy duchami. Ale tak, za życia byliśmy królami. Ja
byłem ostatni, umarłem, gdy się urodziłaś.
-
Przepraszam - powiedziałam
-
Ależ nie ma za co przepraszać, kruszynko. Takie jest życie.
-
Ale...nie potrzeba zaklęcia, by móc was o coś zapytać?
-
Inni tego potrzebują, ale nie ty. Ty jesteś naszą następczynią, a
my nie potrzebujemy zaklęć, by rozmawiać.
-
Muszę zostać królową?
-
Tak, takie jest prawo Sevelii, od wielu wieków tak było.
-
Dlaczego jest was tylko Czterech, a ja jestem piąta?
-
Tylko królowie z największą mocą są Wyznaczeni. Król, panujący
obecnie nie jest szczególny, ponieważ nie ma wiele mocy. Ty jesteś
wyjątkowa, Annabelle. Zmienisz świat.
-
Możecie odpowiedzieć na cztery moje pytania?
-
Ach, to mit, pytaj, o co zechcesz. Nie wiem, kto wymyślił te cztery
pytania.
-
Dobrze...o co chodzi z tą Wielką Przepowiednią?
-
Przepowiednia to także mit. Wymyślono ją, by ludzie mięli nad
czym myśleć.
-
Czyli nic z tego nie jest prawdą?
-
Nie wiemy, czy nic, ale znałem osobę, która to wymyśliła. Był
wielkim czarownikiem i moim najlepszym przyjacielem. Był też
mędrcem, który, rzekomo przepowiadał przyszłość. Przewidział,
że tak będzie, ale potem się z tego wycofał, powiedział, że
skłamał i to nie jest prawda. Potem stwierdził, że to przecie
niemożliwe, żeby ktoś miał czarne skrzydła, i miał moc większą od nas wszystkich. Nie wierz w to, kruszynko.
Drugi
raz użył zdrobnienia, ale nie przeszkadzało mi to. Gdy byłam
mała, tata tak na mnie mówił.
-
Dlaczego z wami rozmawiam. Macie mi coś ważnego do przekazania?
-
Tak. Zacznę od tego, że jesteś w wielkim niebezpieczeństwie. Nie
jestem w stanie powiedzieć, co się stanie, ale musisz uważać.
Zmiennokształtny czyha na ciebie i twoich bliskich, cały czas
musisz mieć się na baczności. Nie możemy nic zrobić. Do tego
zadajesz się z jego wnukami, chyba już przekonałaś się, że oni
też chcą cię skrzywdzić.
-
Wcale nie! Aidan i Ethan są inni.
-
Nie możesz im ufać, Annabelle. Chcą cię zabić.
-
Nieprawda! Jakby chcieli, już
bym nie żyła. Więcej, ocalili mi życie. Nie raz!
-
Uważaj na nich. Nie chcielibyśmy, żeby stało ci się coś złego.
-
Trzeba było trochę wcześniej o tym pomyśleć. Prawie zginęłam.
Zakatowaliby mnie na śmierć!
-
Nie złość się, kruszynko. Nie mamy wpływu na świat żywych.
Możemy tylko obserwować. Teraz wpływamy na twój umysł, ale to
prawdopodobnie sprawi, że znikniemy szybciej, niż myśleliśmy. Ale
musiałem to powiedzieć. Spotka cię jeszcze wiele złych rzeczy,
ale będzie też dużo dobrych. Twój los jest już zapisany,
niestety, nie znamy go do końca. Mój dawny przyjaciel, czarownik
teraz przeszedł na stronę Zmiennokształtnego. Strzeż się go,
może wyrządzić ci gorszą krzywdę, niż sobie wyobrażasz. Za
jego sprawą może spotkać cię los gorszy od śmierci. Ale ty też
masz moc. Gdy zasiądziesz na tronie, stanie się ona potężna,
będziesz w stanie go pokonać.
-
Nie wiem, czy dam radę. Boję się, naprawdę. Najbardziej przeraża
mnie, że w którymś momencie się załamię, nie dam rady. Wtedy
zawiodę wszystkich, który na mnie liczyli.
-
Nie martw się, kruszynko. Podołasz wszystkiemu. Jesteś z rodu
Ravenswood, my nie łamiemy się tak łatwo. Niestety, zaraz się
obudzisz. Trzymaj się i nigdy nie wątpij w swoje możliwości, bo
ta wiara nie raz ocali ci życie.
Mówiąc
to, rozpłynęli się, a sala powoli zaczęła migotać i tracić
kształty.
-
Nie...nie wiem, co robić... - powiedziałam i się obudziłam.
____________________________________________
Siemanko. Wiem, że rozdział krótki, ale nie stać mnie na nic więcej, przynajmniej nie teraz. Rozdziałów nie było już jakiś czas, a to chyba lepsze niż nic. Nie wiem, kiedy będzie next, ale postaram się napisać coś jak najszybciej. Zajrzyjcie na mojego drugiego bloga, tam tez pojawi się niebawem nowy rozdział :)
Pozdrawiam
WiXa